Na Pogórzu Izerskim istnieje pasieka, której właściciel - pszczelarz, słynie z produkcji najwyższej jakości naturalnych produktów pszczelich i przetworów na bazie miodu oraz wielkiej pasji w tym co robi. Podczas wizyty w jego gospodarstwie poznaliśmy bardzo wiele nieoczywistych faktów na temat miodu i sposobu jego produkcji.
Czy każdy miód jest zdrowy? Czy każdy miód jest naturalny i co to w ogóle oznacza?
Musimy Wam się też do czegoś przyznać. Generalnie uważamy się za konsumentów świadomych - czytamy etykiety, sprawdzamy skład interesujących nas produktów i zazwyczaj staramy się wybierać te, które naprawdę można uznać za “zdrowe”. Szczerze mówiąc, choć trochę wstyd to powiedzieć, dopiero wiedza na temat nakładów pracy i wiedzy, które stoją za produkcją malutkiego słoiczka miodu sprawiły, że zauważyliśmy i doceniliśmy prawdziwą jego wartość.
O najważniejszych zasadach wytwórstwa miodu rozmawiamy z Izerskim Pszczelnikiem.
Zamiastowi: Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie pszczołami? Jak to wszystko się zaczęło?
Izerski Pszczelnik: Nie wiem (śmiech). Kiedyś zajmowałem się czymś zupełnie innym. W pewnym momencie zrozumiałem, że moje dotychczasowe życie nudzi mnie. Czułem, że chcę i poniekąd muszę robić coś związanego z ziemią i przyrodą. Rozważałem założenie plantacji truskawek. Pojawił się też inny pomysł - miód. To taki zdrowy, naturalny produkt - myślałem. W międzyczasie nadal szukałem pomysłów na życie. Nie chciałem ani pracować na etacie, ani żyć w mieście. Jednocześnie, zależało mi na tym, aby funkcjonować w ramach “systemu”. Kupiłem więc nieruchomość, która od samego początku wydawała się mieć potencjał inwestycyjny, ale wtedy traktowałem ją bardziej jako ranczo czy weekendową bazę wypadową dla siebie lub znajomych. Na co dzień mieszkałem w Jarocinie i prowadziłem tam zwykłe, normalne życie. Aż w końcu nadszedł ten moment, w którym naprawdę na poważnie zacząłem interesować się pszczołami. Rozważałem nawet zapisanie się do technikum pszczelarskiego. Serio, 8 lat temu nie miałem nawet pojęcia o tym jak ul wygląda od środka. Jak to często w życiu bywa, o rozwoju dalszych wypadków zdecydował pewien zbieg okoliczności. Do swojej pracy często zabierałem torbę, którą niegdyś dostałem od wujka. Było na niej napisane “20 lat koła pszczelarskiego”. Pewnego dnia zaczepiła mnie koleżanka i zagadnęła właśnie o tę torbę. Uznałem, że to dobry moment na coming out i powiedziałem: tak, jestem pszczelarzem. Niespodziewanie jej mąż także okazał się nim być. Ale tak na serio, nie tak jak ja (śmiech). Kiedy doszło między nami do rozmowy, już po 3 minutach byłem kompletnie spalony. To, że nie mam pojęcia o pszczelarstwie stało się oczywiste dla wszystkich. Nie brzmi to jak dobry początek, ale chyba to właśnie był ten początek. Szczęśliwie, mąż koleżanki okazał się być osobą, która chętnie dzieli się wiedzą i często z tego korzystałem.
Zamiastowi: Czy wywozicie swoje pszczoły?
Izerski Pszczelnik: Tak. Prowadzimy pasiekę wędrowną, pozyskujemy miody gatunkowe i wywozimy pszczoły. Generalnie wywozimy pszczoły na rzepak, na miód leśny, na grykę, facelie i nawłoć. Czasem mamy je tutaj na miejscu - kiedy sąsiadujące z nami tereny rolne zasiewane są rzepakiem czy gryką. Na lipę również przywozimy je tutaj, gdyż chociaż obecnie, lipa jest drzewem głównie miejskim występującym przede wszystkim w parkach, to my mamy to szczęście że zarówno na samej naszej pasiece jak i w najbliższym sąsiedztwie występują ogromne ilości starych i potężnych drzew lipowych.
Zamiastowi: Czy pośród miodów da się wskazać ten, który jest najbardziej zdrowy?
Izerski Pszczelnik: Każdy miód jest wyjątkowy i na swój sposób specyficzny. Właściwości zdrowotne i smakowe są wypadkową rośliny, z której dany miód pochodzi. Zobrazuje Wam to na przykładzie: miód rzepakowy jest traktowany jako ten najbardziej powszechny, a ku zaskoczeniu, to właśnie on polecany jest zwłaszcza osobom z problemami kardiologicznymi i sercowo-naczyniowymi.
Zaś ceny miodu podyktowane są przede wszystkim specyfiką jego pozyskania oraz dostępnością czyli ilością możliwą do uzyskania. Z jednego ula jesteśmy w stanie mieć 25 kg miodu z rzepaku, 9kg nawłoci i tylko 5-6 kg miodu wrzosowego. Jeśli oprócz walorów smakowych bierzemy też pod uwagę prozdrowotne właściwości miodu to powinniśmy nieco zgłębić naszą wiedzę aby wybrać ten najbardziej odpowiedni.
Jeśli klient nie ma konkretnego zapotrzebowania zdrowotnego to w mojej ocenie najlepsze są miody wielokwiatowe i nektarowo - spadziowe. To takie “kundelki miodowe”, które są dosyć niepopularne. Klienci bardzo często pytają o miód gatunkowy. Ja polecam wielokwiatowy zwłaszcza z udziałem spadzi, ponieważ to tak naprawdę wiele gatunków w jednym, a co za tym idzie większe bogactwo jego właściwości, większa wszechstronność.
Miód leśny to nazwa, która odnosi się nie do składu miodu, lecz do miejsca ulokowania uli .
Są dwa rodzaje pożytków, z których powstaje miód: nektar kwiatowy i spadź. Nektar może pochodzić z różnych kwiatów roślin kwitnących , spadź jest produktem przemiany materii mszyc i czerwców i nie jest związana z kwitnieniem rośli. Może pochodzić np. z jodły, świerku, lipy, bluszczy, olchy etc..
Zamiastowi: Jakie właściwości mają miody spadziowe?
Izerski Pszczelnik: Przede wszystkim są bogate w biopierwiastki i mikroelementy takie jak magnez, potas, wapń, sód, fosfor, srebro, cynę i molibden , które nie występują w miodach nektarowych. Są polecane w suplementacji diety czy rekonwalescencji i anemii.
Zamiastowi: Jak wybrać dobry miód?
Izerski Pszczelnik: Przede wszystkim najlepiej go kupować bezpośrednio u zaufanego, „sprawdzonego” pszczelarza, który oprócz wiedzy dotyczącej obsługi pszczół posiada także wiedzę i świadomość dotycząca współczesnych zagrożeń środowiskowych.
Zaufanie jest bardzo ważne - to kwestia uczciwości - naprawdę nietrudno jest oszukać klienta, czasami prawda o nieuczciwych praktykach pszczelarza możliwa jest do wykrycia wyłącznie w specjalistycznych laboratoriach.
Druga sprawa, dosyć niestety nieoczywista dla przeciętnego konsumenta, to kwestia właśnie zanieczyszczenia środowiska i świadomości oraz wiedzy z tego zakresu pszczelarza. Miód jest świetnym nośnikiem wszelkich zanieczyszczeń, które występują w przyrodzie - środków ochrony roślin, pestycydów, herbicydów, metali ciężkich i glifosatu.
Czasem „tradycyjny” pszczelarz jest przekonany, że miód uczciwe zrobiony jest także zdrowy. Nie wie lub ignoruje fakt, że na przestrzeni ostatnich 20 lat stan skażenia środowiska znacząco się pogorszył. O tym trzeba myśleć i mieć to na uwadze - dokładnie sprawdzić miejsce, w którym stawia się ule i porozmawiać z plantatorem.
Regularnie należy też sprawdzać miód pod kątem zanieczyszczeń i obecności substancji szkodliwych dla zdrowia człowieka. Niestety to nie jest powszechna praktyka stosowana w pasiekach. Nie ma ani mechanizmów prawnych ani oczekiwań konsumenckich dotyczących kontroli miodu. Miód nie podlega jej jako produkt żywnościowy - pasieki są w znakomitej większości wyłącznie pod kontrolą weterynaryjną. W związku z tym, że my uruchomiliśmy przetwórstwo na bazie miodu, kontroluje nas także Sanepid. Pszczelarz, który wytwarza tylko miód nie musi godzić się na badanie miodu jako produktu spożywczego.
Zamiastowi: Z jakimi niebezpieczeństwami, zagrożeniami mierzą się pszczelarze?
Izerski Pszczelnik: Przede wszystkim jest to zjawisko tzw. masowego ginięcia pszczół na które składają się trzy czynniki: chemizacja rolnictwa, ogrodnictwa i sadownictwa, choroby pszczół, w tym przed wszystkim tzw. warroza oraz dramatyczne zubożenie bazy pożytkowej czyli naturalnych źródeł pokarmu dla pszczół.
Chemizacja rolnictwa i ogrodnictwa to bardzo poważny problem. Opryski upraw stosowane przez rolników, plantatorów, sadowników i ogrodników (w tym działkowców), opryski całych obszarów leśnych czy podmiejskich w celu likwidacji korników, kleszczy czy komarów, zatrute wody powierzchniowe (z których pszczoły przecież piją wodę) etc... temat rzeka. Rozumiem, że jako społeczeństwo chcemy mieć sterylne środowisko - bez komarów, kleszczy i najlepiej błota. Niestety, powinniśmy się oduczyć nadmiernej chemizacji.
Jeśli chodzi o choroby pszczół podstawowym problemem współczesnego pszczelarstwa jest tzw. „warroza” – roztocze, pasożyt który bytuje na ciele pszczoły żywiąc się jej limfą i ciałem tłuszczowym. Obecnie każdy pszczelarz jest, chcąc nie chcąc, hodowcą warrozy. Jedyne co możemy robić to utrzymywać to zjawisko pod kontrolą w taki sposób, aby nie wyginęła cała rodzina pszczół. Leczenie tego jest bardzo trudne, bo środki naturalne są mało skuteczne a chemiczne dostają się do miodu.
Trzeci czynnik to zubożenie bazy pożytkowej. Na dużej części obszaru Polski sezon pszczelarski kończy się praktycznie po przekwitnięciu lipy - czyli od połowy lipca pszczoła zwyczajnie nie ma czego jeść, bo poza obszarami rolniczymi nic nie kwitnie.
Zamiastowi: Prowadzicie też działalność edukacyjną, organizujecie warsztaty. Jest wśród młodych ludzi potrzeba zgłębienia wiedzy w zakresie w jakim się specjalizujesz?
Izerski Pszczelnik: Hm, wiecie, jest taki jeden zasadniczy problem, np w przypadku dzieci w wieku wczesnoszkolnym. One czasem naprawdę nie wiedzą skąd bierze się mleko, często na moich warsztatach pierwszy raz w życiu widzą pszczołę. Zanim rozszalała się pandemia nasze zajęcia cieszyły się sporym zainteresowaniem zarówno dorosłych jak i dzieci. Ja bardzo lubię aspekt edukacyjny naszej działalności, moim zdaniem jest to świetna okazja do tego, aby opowiedzieć o roli pszczół w całym otaczającym nas ekosystemie. Świadomość tego jest mała lub bardzo mała. Wyobraźcie sobie, że mała miseczka miodu jest owocem zapylenia 2,5 mln kwiatów, a w jednym ulu przebywa około 50 tys. pszczół. Kto by pomyślał! Na naszych warsztatach można dowiedzieć się o znaczeniu pszczoły miodnej i innych zapylaczy zobaczyć na żywo a nawet dotknąć nie tylko pszczoły ale także trzmiele, osy, szerszenie , poznać specyfikę pracy pszczelarza, zapoznać się i spróbować różnorodnych produktów pszczelich.

Izerska góralka, na co dzień zapracowana mama, miłośniczka wiejskich klimatów i podróży z plecakiem. Redaktorka portalu Zamiastowi.pl.